Copyright © 2019 jamlew1 & Pleszewskie Towarzystwo Kulturalne. All rights reserved.

 

Home Trzy spotkania Przed burzą Grabież  Perła Wielkopolski Wędrówka Skrytka w Fischhornie
Dama na aukcji... Prof. Lorentz jedzie do Moskwy Muzeum (częściowo) utracone, cz. 1 Muzeum (częściowo) utracone, cz. 2 Zakończenie

 

 

PLESZEWSKIE TOWARZYSTWO KULTURALNE

ul. POZNAŃSKA 34

63-300 Pleszew

 

 

 


Zakończenie


Rozpoczynając wędrówkę śladami zaginionych dzieł sztuki, nie zdawałem sobie sprawy, gdzie ta podróż mnie zawiedzie. A zaprowadziła w fascynujące rejony historii nie tylko ostatnich 150 lat, ale także renesansu, średniowiecza i antyku. Projekt „Muzeum utracone” pozwolił mi i moim uczniom poznać najtragiczniejszy dla muzealnictwa okres historii, poznać mechanizmy rządzące rabunkową polityką okupantów, którzy uczynili w latach czterdziestych ubiegłego wieku z Europy wielką składnicę ukradzionych artefaktów. Ówczesna Europa stała się areną bezprecedensowego i brutalnego procederu okradania państwowych i prywatnych kolekcji, w którym uczestniczyli zarówno pojedynczy ludzie, jak i całe państwa. Symbolem zbrodniczego działania okupantów są Ahnenerbe, nazistowska organizacja prowadząca planowe grabieże dorobku naukowego i kulturowego w państwach okupowanych przez III Rzeszę, a także bataliony kulturalne NKWD zwane trofiejnymi otriadami, dokonujące barbarzyńskiego szabru w imię zemsty na pokonanym wrogu.

W trakcie naszej podróży w czasie pojawiają się nazwiska Dagoberta Freya, Kaja i Josefa Mülhmanów, Alfreda Schellenberga, Sigfrieda Ruhle, którzy na zlecenie swym mocodawców: Franka, Göringa czy Himmlera przeczesywali okupowane kraje (w tym także Polskę) w poszukiwaniu najcenniejszych zbiorów. Pojawiają się jednak nazwiska i tych, którzy z wielkim oddaniem zabiegali o każdy niemal cenny przedmiot, będący naszym dobrem narodowym. Profesorowie Lorentz, Michałowski, Szyszko-Bohusz, Urbanowicz stali się na zawsze symbolami nie tylko walki o uratowanie bezcennych zbiorów, ale także walki o ich restytucję. A że później prof. Lorentz gromadził wszystko tylko w warszawskich Muzeum Narodowym, pozbawiając mniejsze placówki ich oryginalnych zbiorów, był to znak czasu, w którym dążono do centralizacji i kontroli nad wszystkimi sferami życia.

Gołuchów – perła wielkopolskich zamków, przechodził w swej historii różne etapy. Za czasów Leszczyńskich był solidną siedzibą magnackiego rodu, za czasów Kalksteinów wyglądał „jak zamek po złupieniu”, za sprawą Izabeli i Jana Działyńskich stał się przepiękną rezydencją magnacką otoczoną oryginalnym parkiem z cennymi kolekcjami sztuki polskiej i światowej, do której pielgrzymowali miłośnicy sztuki z całej Wielkopolski. W okresie II wojny światowej uległ zniszczeniu, a wspaniałe zbiory  rozproszeniu. Dzięki kolejnym swym kierownikom i ludziom o wielkiej pasji odzyskał swój dawny blask, ponownie stając się ważnym punktem na mapie muzealnej Polski.

Co dalej stanie się z gołuchowskim zamkiem, muzeum, parkiem i innymi składnikami tutejszego majątku? To pytanie pojawiało się dość często w pierwszych latach XXI w. Było ono istotne w kontekście wniosku o zwrot zamku wraz z otaczającym go 160-hektarowym parkiem, który w czerwcu 2008 r. trafił do kaliskiego Sądu Okręgowego. Tego właśnie domagali się spadkobiercy, wnukowie mieszkający w Wielkiej Brytanii, Włoszech i na Węgrzech, Władysława Marii Czartoryskiego, który był ostatnim ordynatem gołuchowskim. Ze względu na to, iż – zdaniem prawników – odebranie zamku i muzeum w Gołuchowie jego prawowitym właścicielom na podstawie przepisów dekretu o reformie rolnej z 6 IX 1944 r., nastąpiło bezprawnie, dzisiejsze zaspokojenie ich roszczeń wydaje się nie tylko uzasadnione, ale jest nareszcie jakimś zadośćuczynieniem za powojenną próbę wyeliminowania z życia społecznego ziemiaństwa i arystokracji polskiej jako wrogiego elementu szkodzącego nowej władzy.

Początkowo sprawa przekazana została wojewodzie wielkopolskiemu, a po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który w 2010 r. orzekł, że tego typu sprawy władny rozpatrywać jest nie wojewoda, ale sąd, adwokaci rodziny podtrzymali żądanie wydania przez pozwanego (skarb państwa) spornej nieruchomości, co można by uczynić w sposób polubowny. Sprawa nie była tak prosta, jak by się wydawało, ze względu na stanowisko znacznej części opinii publicznej niechętnej zwrotowi przejętych dóbr w ogóle, a dóbr arystokracji i ziemiaństwa w szczególności. Bardzo często podnosi się w tym przypadku argument poniesienia przez państwo polskie znacznych nakładów na odbudowę, rekonstrukcję, restytucję dóbr oraz bieżące utrzymanie dworów, pałaców czy zamków. Zapomina się przy tym, iż to właśnie władze PRL-u dopuściły do dewastacji budynków, grabieży wartościowych artefaktów oraz rozbicia cennych kolekcji.

Wiosną 2016 r. po prawie ośmiu latach Naczelny Sąd Administracyjny wydał wyrok, w myśl którego spadkobiercy Czartoryskich odzyskali dobra gołuchowskie. Pozostawało zatem otwartym pytanie, jaka będzie przyszłość zamku i parku. „Od ponad 50 lat pałac w Gołuchowie znajduje się pod kuratelą Muzeum Narodowego w Poznaniu. W rozmowie z dziennikarzami dyrekcja muzeum i jego kustosz wyrażają nadzieję, że właściciele majątku otrzymają ekwiwalent finansowy za utracone dobra. Dzięki temu „zamek” i park pozostaną własnością Skarbu Państwa i pod nadzorem dotychczasowych zarządców, czyli wspomnianego muzeum i Dyrekcji Lasów Państwowych, której podlega Ośrodek Kultury Leśnej w Gołuchowie. Nadzieja bierze się z rozmów z księciem Adamem Zamoyskim, który o zarządzaniu gołuchowskim majątkiem wypowiadał się zawsze bardzo pozytywnie. Zamoyski podarował tutejszemu zamkowi między innymi portret Izabeli Czartoryskiej, a także bogate łoże księcia Władysława Czartoryskiego. Jednocześnie książę prosi o cierpliwość i spokój, bowiem niezależnie od rozstrzygnięć procesowych zamek i park pozostaną do dyspozycji zwiedzających. Chodzi tu raczej o finansowe zadośćuczynienie, a nie fizyczne przejęcie zespołu pałacowo-parkowego. Zatem spadkobiercy Czartoryskich nie chcą wrócić do Gołuchowa. Potomków ostatniego pana na Gołuchowie Władysława Marii Piotra Czartoryskiego jest czworo: Adam Zamoyski, Maria Helena Zamoyska, Zdzisława Klementyna Zamoyska oraz Adam Karol Czartoryski de Bourbonne. Wojewoda Wielkopolski w 2012 roku uznał roszczenia a NSA decyzję wojewody utrzymał w mocy. Spadkobiercy powołali rzeczoznawcę do wyceny majątku. Prokuratoria Generalna dokona swojej wyceny.” [W. Sitar, Spadkobiercy wygrali proces. http://www.7dnikalisza.com/artykul/spadkobiercy-wygrali-proces-6269]

Przez kilka miesięcy „sprawa Gołuchowa” pozostawała więc w zawieszeniu, co nie satysfakcjonowało nikogo – spadkobiercy uzbrojeni zostali w formalny oręż – wyrok sądowy, poza tym nadal podnosili argumenty o charakterze prawnym i moralnym; zarządcy muzeum powstrzymywali się na przykład przed znaczniejszymi inwestycjami. Na szczęście obydwie strony, przez lata pozostające w dobrych relacjach, chcące sprawę załatwić polubownie, nie wdawały się w dyskusje medialne, w rozmowach zaś używając racjonalnych argumentów.

Przełom nastąpił w grudniu 2016 r., kiedy to Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, po dwóch niezależnych audytach, które dotyczyły gołuchowskiego majątku, doszło do porozumienia ze spadkobiercami ostatniego ordynata Władysława Czartoryskiego. Fundacja Książąt Czartoryskich otrzymała 20 mln zł., kwotę nieco niższą niż tę, jaką ustalili audytorzy.

Jak zapewniają przedstawiciele ministerstwa oraz Muzeum Narodowego w Poznaniu, podpisana w grudniu 2016 r. umowa pozwala zakończyć proces sądowy. Rzeczniczka MN w Poznaniu Aleksandra Sobocińska: „W myśl umowy zmienił się całkowicie właściciel dóbr. Muzeum Narodowe było dotychczas tylko właścicielem zamku, pozostałe budynki i park należały do Lasów Państwowych. W tej chwili całkowitym właścicielem tych nieruchomości jest muzeum. Muzeum będzie dążyć do ugody z Lasami, aby nic nie zmieniło się np. w działalności Muzeum Leśnictwa mieszczącego się w jednym z budynków.” [Minister kultury kupił za 20 mln zamek w Gołuchowie. http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36037,21223395,minister-kultury-kupil-za-20-mln-zamek-w-goluchowie.html]  

 

***

 Książka „Gołuchów. Obrona skarbów z kolekcji Działyńskich i Czartoryskich” jest opowieścią tylko o jednej instytucji kulturalnej znajdującej się w Gołuchowie. Autor świadomie pomija istniejący od ponad trzydziestu lat Ośrodek Kultury Leśnej, mający swą siedzibę w dawnej oficynie, nie dlatego, iż lekceważy jego dorobek, lecz przede wszystkim ze względu na jego wielkie osiągnięcia zasługujące na osobne opracowanie. Nota bene takie opracowanie znajduje się już w pracy Róży Kąsinowskiej „Gołuchów. Rezydencja magnacka w świetle źródeł”.

 

 

 [Idź wstecz]  [Początek]


   

Pleszewskie Towarzystwo Kulturalne

Copyright © 2012-2019 Pleszewskie Towarzystwo Kulturalne. All rights reserved.

Pomysł i wykonanie Janusz M. Lewandowski