Copyright © 2019 jamlew1 & Pleszewskie Towarzystwo Kulturalne. All rights reserved.

 

Home Trzy spotkania Przed burzą Grabież  Perła Wielkopolski Wędrówka Skrytka w Fischhornie
Dama na aukcji... Prof. Lorentz jedzie do Moskwy Muzeum (częściowo) utracone, cz. 1 Muzeum (częściowo) utracone, cz. 2 Zakończenie

 

 

PLESZEWSKIE TOWARZYSTWO KULTURALNE

ul. POZNAŃSKA 34

63-300 Pleszew

 

 

 

Ordynacja ku pożytkowi ogólnemu

 


 

[W 1893 r. powołana została rodzinna ordynacja Książąt Czartoryskich, która na zamku w Gołuchowie gromadziła cenne dzieła sztuki, przede wszystkim sztukę starożytną i średniowieczną. Jej założycielką była Izabela z Działyńskich Czartoryska. Ordynacja Książąt Czartoryskich była ostatnią, na założenie której zgodziły się władze ówczesnego zaboru pruskiego. Dokument założycielski został potwierdzony 15 listopada 1893 r. przez cesarza Wilhelma II. ]

 

Statut

Ordynacji

(fideikommissu – rodzinnego)

Rodziny

Xiążąt Czartoryskich

na Gołuchowie.

 

„Wstęp”

 

Na zamku w Gołuchowie w powiecie Pleszewskim umieściłam zbiór dzieł sztuki różnego rodzaju, który zbierałam w długim lat szeregu. Życzeniem jest mojem, aby te dzieła sztuki się nie rozproszyły i aby zbiór ten zachował się pełny i cały po wieczne czasy.

Spodziewam się, że zbiór powyższy ogółowi pożytek przeniesie, wywołując i podnosząc upodobanie do sztuki i zmysł piękna; oglądanie tych zbiorów ma być dostępne dla każdego, pragnącego znaleźć tam źródło pomocnicze do badań naukowych i w zakresie sztuki.

Dla tem lepszego zabezpieczenia tych zbiorów przez zachowanie w rękach mej rodziny z uwzględnieniem ich pożyteczności dla ogółu, ja Izabella Elżbieta Marja Teresa Emanuela Anna Zofja z Xiążąt Czartoryskich owdowiała Hrabina Kościelec Działyńska na Zamku Gołuchowskim w powiecie Pleszewskim, z zastrzeżeniem Najwyższego zezwolenia – ustanawiam następującą

Ordynację

Rodziny Xiążąt Czartoryskich

na wieczne czasy [..]

 Majątek wymieniony w §1 ma być niepodzielny […]

 [Cytaty z fotokopii Statutu Ordynacji Książąt Czartoryskich w Gołuchowie]

 

 

Foto: Olga Lewandowska

 

 

Źródło: wielkopolskie.fotopolska.eu

 


Rozdział IV


Perła Wielkopolski

Zatrzymawszy na moment naszą opowieść, warto zapytać, dlaczego aż tak wielu historyków sztuki i urzędników hitlerowskich zainteresowanych było zbiorami gołuchowskimi. Dla ówczesnych, a także współczesnych muzealników, odpowiedź jest co prawda oczywista, ale warto ją wyeksponować i uzasadnić. Zamek oraz kolekcja Izabeli z Czartoryskich i jej męża Jana Kantego Działyńskiego – wzbogacana przez ich następców – należały do najcenniejszych nie tylko w Wielkopolsce, ale także na terenach znajdujących się w granicach dawnej Rzeczpospolitej. Izabela i Jan stworzyli oryginalny zbiór, których znakiem rozpoznawczym była kolekcja artefaktów pochodzących ze starożytnej Grecji – sztuki antycznej, w szczególności waz helleńskich. Oprócz nich, niegdyś Izabela, a dziś gołuchowscy muzealnicy, dumni są ze sztuki średniowiecznej i renesansowej, a przede wszystkim emalii z Limoges, ośrodka emalierstwa znanego już w XI w. W renesansowych wnętrzach uwagę zwiedzających zwracały przepiękne gobeliny, które pochodziły nawet z 1520 r. Wysoki poziom artystyczny prezentuje również malarstwo wybitnych mistrzów flamandzkich, niemieckich, włoskich, francuskich czy hiszpańskich, kupowane przez Izabelę od francuskich marszandów. Na uwagę zasługują także obrazy przedstawiające polską szlachtę.

Gołuchów to piękna siedziba magnacka, świadectwo wyrobienia artystycznego jej najbardziej znanych właścicieli – Działyńskich i Czartoryskich. Nie można jednak zapominać, iż jest to  zamek, którego początki sięgają XV w., a pierwszy okres świetności przypada na wiek XVI. Zbudowany w latach 1550 – 1560 dla  starosty radziejowskiego i wojewody brzesko-kujawskiego,  jednego z najwybitniejszych przywódców ruchu egzekucyjnego i reformacji w Polsce, Rafała Leszczyńskiego renesansowy dwór „przedstawiał formę czterokondygnacyjnej wieży, postawionej na planie prostokąta (ok. 12,5x19 metrów) i opasanej na narożach ośmiobocznymi basztami, przy czym baszta południowo-wschodnia górowała nad resztą o co najmniej jedną kondygnację. Zwieńczenie budowli nie jest znane, wiadomo natomiast, że pod samym dachem posiadała ona murowane ganki strzelnicze, zaś wejście mieściło się w elewacji wschodniej. Założenie obronne ubezpieczała fosa z pobliskiej rzeczki oraz naturalne bagna i rozlewiska” [D. Marek, op. cit., s. ].

Po czterdziestu latach siedziba Leszczyńskich zmienia się, rozbudowuje. W niewielkiej odległości od starego dworu pojawia się piętrowy pałac na planie trapezu, wsparty w południowo-zachodnim narożniku pięcioboczną basztą. Dzięki dobudowaniu do wież narożnych zamku dwóch wąskich skrzydeł powstał dziedziniec z gankiem. Nowością była arkadowa loggia, którą wybudowano w elewacji wejściowej. Zasługą inicjatora tej przebudowy Wacława Leszczyńskiego było efektowne i bogate wyposażenie wnętrz. Można przypuszczać, iż wielki kanclerz koronny, a później  starosta generalny Wielkopolski, chciał czuć się tak jak w czasie wieloletnich wojaży po Europie. Dlatego też w komnatach pojawiły się rzeźbione w kamieniu kominki i portale, a także misternie ukształtowane stropy, zdobione odrzwia oraz liczne malowidła. Przebudowa trwała 19 lat, a zamek w prawie niezmienionej formie służył przez kolejne 70 lat następcom Wacława.

Powolny upadek Gołuchowa zaczyna się w roku 1695, kiedy to Kazimierz Ignacy Leszczyński sprzedaje majętność kasztelanowej wileńskiej Teresie Słuszczynie, zamykając w ten sposób historię Wieniawitów w zamku nad Trzemną. Kolejni właściciele gołuchowskiej posiadłości – począwszy od Chlebowskich, a skończywszy na Wincentym Kalksteinie, nie byli w stanie (bardzo możliwe, iż czasem nawet nie umieli) utrzymać jej w odpowiedniej kondycji.  W połowie XIX w. doszło do tego, iż nikt nie żegnał z wylewnością i sentymentem Kalksteina, spodziewając się, że nowy właściciel Tytus Działyński nareszcie przywróci blask gołuchowskiemu zamkowi.

Nadzieje te nie były bezpodstawne, gdyż Działyńskiego znano w całej Wielkopolsce jako gorącego patriotę, uczestnika powstania listopadowego, polityka,  jednego z twórców Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk  i jego prezesa,  mecenasa sztuki, wydawcę źródeł historycznych, wreszcie twórcę parku w Kórniku, w którym posadził wiele gatunków egzotycznych drzew i krzewów, tworząc wspaniałe arboretum. Co prawda Gołuchów miał być zarządzany przez syna Tytusa Działyńskiego – Jana Kantego, ale ojciec wierzył, iż trafi on w dobre ręce, gdyż młodzieniec zdobył gruntowne wykształcenie uniwersyteckie, służył w wojsku pruskim, pasjonował się kolekcjonowaniem obrazów i innych dzieł sztuki. 23 czerwca 1854 r. sporządzono kontrakt, który przypieczętował transakcję kupna-sprzedaży i od tego momentu już oficjalnie dobra gołuchowskie pozostawać będą przez blisko 20 lat własnością Działyńskiego.

 

Foto: Portret Jana Kantego Działyńskiego namalowany przez Leona Kaplińskiego, 1864
Źródło: wikipedia.pl

Młody, 24-letni hrabia, co prawda rozpoczął swe rządy od zorganizowania balu dla włościan, ale doskonale zdawał sobie sprawę z trudności, jakie stanęły przed nim w momencie przejęcia majątku po Wincencie Kalksteinie. Zamek w opłakanym stanie, zaniedbane gospodarstwo rolne, zniszczone budynki gospodarcze, brak stajni i obór, niedziałająca gorzelnia, a przede wszystkim brak mieszkań dla pracowników – oto faktyczny stan Gołuchowa na przełomie 1853 i 1854 r. Mimo pewnego zniechęcenia, jakie wyczuwa się w listach pisanych przez Jana do ojca, nowy właściciel nie porzuca jednak myśli o odbudowie oraz rozbudowie zamku i jego przyległości. Robotnicy krzątają się nie tylko w gospodarstwie, ale również wewnątrz zamku, gdzie przygotowywane są pokoje dla hrabiego. Jako miłośnik przyrody Jan myśli o stworzeniu parku i ogrodu w stylu angielskim, który dorównałby wielu parkom znajdujących się przy siedzibach rodów europejskich.

 

Foto: Portret Izabeli z Czartoryskich Działyńskiej namalowany przez Matyldę Meleniewską

Źródło: mnp.art.pl

Po dwuletnim, burzliwym narzeczeństwie hrabia Jan Kanty Działyński żeni się 21 lutego 1857 r. w Paryżu z księżniczką Izabelą z Czartoryskich, córką księcia Adama Jerzego Czartoryskiego i to właśnie ona stanie się najważniejszą postacią w historii Gołuchowa. Księżniczka – wychowana w atmosferze politycznego i artystycznego Paryża, otoczona od dzieciństwa znanymi postaciami należącymi do ówczesnych elit Europy, obcująca ze sztuką najwyższych lotów – musiała przeżyć szok, widząc zamek i jego żałosne otoczenie, które miały stać się siedzibą rodową jej i młodego męża. Jak wynika z wielu relacji, Izabela nigdy męża nie pokochała, choć jak się okazało, łączyła ich pewna zażyłość i pasja kolekcjonerska. Ich małżeństwo do końca pozostało białym, w rzeczywistości było fikcją. Jedyną rzeczą, która ich naprawdę połączyła, stał się zamek i park gołuchowski. W ruinie księżniczka zobaczyła coś, co skłoniło ją później do pozostaniu tu i zainwestowania niemałych środków finansowych. Tymczasem wkraczała ona do zrujnowanej siedziby, „której – jak pisała w jednym z listów do ojca – jedyną zaletą jest wiek […] wchodząc przez dziedziniec trudno uwierzyć, że można w takich gruzach mieszkać […] Gołuchów wygląda jak siedziba niedużej kasztelanii w Średniowieczu po ataku i złupieniu.  Schody nie istnieją, wieże nie mają dachów, mury obronne leżą zwalone, przypomina on nieco zameczek w d’Argues i nie lepiej jest od niego zachowany.” [Cyt. za: D. Marek, op.cit., s. 11]

Na szczęście dla Gołuchowa Działyńscy odrzucają propozycje Tytusa, by zamieszkać w Kórniku, i na własną rękę zaczynają odbudowywać dawną siedzibę rodu Leszczyńskich. Choć dość często wyjeżdżają stąd, by wojażować po Europie, a tradycyjnie okres zimowy spędzają w Paryżu, nie zapominają o sprawach bieżącego funkcjonowania gospodarstwa oraz pracach związanych z odnowieniem i wyposażeniem zamku. Na polecenie ks. Adama Czartoryskiego jego zięć sprowadza do Gołuchowa rozproszone dotąd dzieła sztuki należące do Czartoryskich. Dzięki temu ponad trzy setki obrazów, rycin i pasteli pochodzących z XVIII i XIX w. znajduje swe miejsce w tutejszych salach zamkowych. Izabela przywozi natomiast dzieła sztuki przyznane jej w wianie przez rodzinę lub zakupione przezeń od francuskich marszandów. Gołuchów tętni wtedy życiem politycznym, u Działyńskich goszczą przedstawiciele najznamienitszych rodów ziemiańskich Wielkopolski i nie tylko,
co  wiąże się m.in. z wizytą samego ks. Adama Czartoryskiego, który bawi tutaj od listopada 1858 r. Każdy chce spotkać legendarnego już przywódcę emigracji polistopadowej, człowieka o wielkiej charyzmie i ogromnych zasługach dla Polski. Choć Izabela nigdy nie należała do osób szczególnie wylewnych i towarzyskich, bywało, iż potrafiła być kapryśna, to w końcu lat pięćdziesiątych XIX w. Goluchów był prawdziwym centrum życia polskiej arystokracji w Wielkopolsce.

Podnoszenie z ruin gołuchowskiego zamku przerwane zostało w początkach następnej dekady, a szczególnie w związku ze śmiercią Tytusa Działyńskiego, który pozostawił synowi kórnicką siedzibę rodową oraz dodatkowe obowiązki administratorskie – powiększanie tamtejszych zbiorów bibliotecznych oraz troskę o arboretum. Rodzina Działyńskich sugerowała nawet, by Jan i Izabela pozostawili Gołuchów i przenieśli się do Kórnika. Na szczęście do tego nie doszło, bo małżonkowie czuli się w Gołuchowie po prostu u siebie, czego nie mogła się spodziewać Izabela u boku żyjącej jeszcze teściowej Cecylii. Księżniczka, doskonale wykształcona i utalentowana, przygotowana do prowadzenia domu otwartego, była jednocześnie na wskroś niezależna, co nie przysporzyła jej popularności i sympatii. Szczególnie po incydencie, o którym mówiono w towarzystwie bardzo długo, kiedy to do Gołuchowa „sproszono wszystkie polskie znakomitości [...] Damy nie mogą darować pani Janowej, że zaraz po kolacji, nie pożegnawszy się z nimi, wyszła i nie wróciła więcej.” [Zamek w Gołuchowie, czyli pomnik Izabeli Czartoryskiej (cz. II). http://liberalnykalwin.blox.pl/2007/08/Zamek-w-Goluchowie-czyli-pomnik-Izabeli-1.html]

Przerwanie prac w Gołuchowie wiąże się także z wyjazdem Jana Kantego Działyńskiego na Bliski Wschód, a potem z jego udziałem w powstaniu styczniowym. Hrabia przestał myśleć o kolejnych inwestycjach, gdyż całkowicie poświęcił się gromadzeniu środków finansowych na stworzenie, uzbrojenie i wyekwipowanie oddziału, który mógłby w skuteczny sposób wziąć udział w walkach przeciwko potężnej armii zaborczej. Pożyczywszy od żony niebagatelną kwotę 100 tys. franków, Jan przygotował swój oddział i ruszył z Poznania w kierunku Kongresówki, gdzie połączył swe siły z odziałem generała Edmunda Taczanowskiego. Niestety, eskapada Taczanowskiego zakończyła się klęską, a porażka wojsk powstańczych 8 maja 1863 r. w bitwie pod Ignacewem była powodem wycofania się Działyńskiego z walk i jego wyjazdu do Paryża. 23 grudnia 1864 r. na Jana Kantego spadł kolejny cios – sąd pruski skazał go i 10 innych uczestników powstania w tzw. procesie berlińskim na karę śmierci oraz konfiskatę dóbr. Dopiero po pięciu latach, dzięki intensywnym zabiegom i koneksjom Czartoryskich, drakoński wyrok anulowano oraz zdjęto sekwestr z majątków gołuchowskiego i kórnickiego. Odwiedziny dóbr gołuchowskich po latach nieobecności tu okazały się dla Działyńskiego bardzo trudne. Widok zniszczeń zaś był – jak można się domyślać – przyczyną poważnej choroby hrabiego i decyzji o przeniesieniu się do Kórnika.

Choć w tym czasie Izabela mieszkała w Hotelu Lambert, gdzie przyjmowała w poniedziałkowe wieczory utytułowanych gości, zaczęła myśleć o swoim Gołuchowie. W 1871 r. dochodzi do porozumienia pomiędzy małżonkami, na mocy którego w zamian za anulowanie wielkiego długu przejęła ona na wyłączność dobra gołuchowskie oraz rozpoczęła ich renowację.

Trzeba poczekać jeszcze cztery lata (do 1875 r.), by w końcu mogła ruszyć odbudowa i przebudowa Gołuchowa. Hrabina Działyńska korzysta z doświadczenia wybitnych architektów – Polaka Zygmunta Gorgolewskiego, Francuzów – Eugene’a Viollet-le-Duca i jego zięcia Maurice’a Ouradau. To właśnie ten ostatni będzie głównym architektem Gołuchowa i to jego zasługą jest renowacja dawnej siedziby Leszczyńskich w stylu renesansowym oraz stworzenie zamku przypominającego te, które znajdują się nad Loarą. W gołuchowskiej siedzibie powstaje park angielski, zaprojektowany przez Adama Kubaszewskiego przy udziale samego hrabiego Jana Kantego, który razem z żoną sadził kilka drzew osobiście. Prace w zamku trwają dwadzieścia lat, aż do 1890 r., i pochłaniają ogromne kwoty pieniędzy. Na szczęście  wydatki te przynoszą pożądane efekty: powstaje bardzo ciekawa budowla, perła wielkopolskich zamków, przepiękny park oraz inne obiekty mieszkalne i symboliczne. Zamek staje się muzeum,  w którym prezentowana jest zebrana przez Izabelę kolekcja dzieł sztuki, w szczególności antycznych waz greckich, będąca specialité de la maison.

W 1880 r. umiera nagle hrabia Jan Kanty Działyński. Zgodnie z testamentem jego dobra w całości przechodzą na jego siostrzeńca Władysława Zamoyskiego. Pięćdziesięcioletnia Izabela wyraża żal po stracie mężczyzny, którego może nie kochała, ale do którego się przywiązała i czuła szacunek. Wiedziała też doskonale, iż Jan miał duży pozytywny wpływ na wszystko to, co związane z Gołuchowem i jego wizerunkiem.

Mimo iż sama  hrabina ma wielki sentyment do swej siedziby, w latach 80. i 90. ucieka często z Gołuchowa do Paryża i Włoch, przy czym stara się o systematyczne wzbogacenie zbiorów i ich profesjonalne opracowanie. Zatrudnia do katalogowania i naukowego opracowania poszczególnych części kolekcji wybitnych francuskich historyków sztuki, związanych m.in. ze słynnym muzeum w Luwrze. W 1888 r. pojawił się także w Gołuchowie pierwszy kustosz Mikołaj Bobowski z zadaniem stałej opieki konserwatorskiej.

Nie lada osiągnięciem było powołanie w 1893 r. Ordynacji Gołuchowskiej, ostatniej tego typu instytucji zatwierdzonej przez władze pruskie. W jej statucie Izabela pisała: „Na zamku w Gołuchowie […] umieściłam zbiór dzieł sztuki różnego rodzaju, który zbierałam w długim lat szeregu. Życzeniem jest moim, aby te dzieła sztuki się nie rozproszyły i aby zbiór ten zachował się pełny i cały po wieczne czasy. Spodziewam się, że zbiór ten powyższy ogółowi pożytek przyniesie wywołując i podnosząc upodobanie do sztuki i zmysł piękna.” [Cytat z fotokopii Statutu Ordynacji Książąt Czartoryskich w Gołuchowie]

Hrabina Izabela Działyńska zmarła nagle 18 marca 1899 r., w ostatnim roku XIX w. Wraz z jej śmiercią zamykała się pewna epoka. Ważna nie tylko dla samego zamku w Gołuchowie, ale także kultury polskiej.  Jako  mecenaska sztuki, kolekcjonerka i wizjonerka stworzyła dzieło wielkie, które przetrwało do dzisiaj mimo najróżniejszych zakrętów historii. Pochowana została w mauzoleum wybudowanym specjalnie dla niej w gołuchowskim parku.

 

 [Idź wstecz]  [Idź dalej]


   

Pleszewskie Towarzystwo Kulturalne

Copyright © 2012-2019 Pleszewskie Towarzystwo Kulturalne. All rights reserved.

Pomysł i wykonanie Janusz M. Lewandowski